![Egipt wprowadza samobieżne armatohaubice K9 do zwalczania celów nawodnych [Źródło: Defence24]](https://cdn.defence24.pl/2025/01/13/800x450px/fVSQcrtXKfpamn4rVbevrmwMszWwV12rWOCkVmpA.iawe.jpg)
Oryginalny tytuł: Krabami i K-9 w rosyjskie okręty. Egipt pokazuje, że można Link do źródła: https://defence24.pl/sily-zbrojne/krabami-i-k-9-w-rosyjskie-okrety-egipt-pokazuje-ze-mozna Wydawało się, że rozwój precyzyjnych środków napadu powietrznego ostatecznie zakończył historię lufowej artylerii nadbrzeżnej. Systemy stacjonarne stały się bowiem zbyt łatwym celem, a specjalistyczne, morskie systemy mobilne, ze względu na stosunkowo niewielkie zapotrzebowanie, były zbyt drogie na ich powszechne wdrożenie. Dlatego nawet Rosjanom, nie liczącym się zasadniczo z kosztami, nie udało się rozpowszechnić u siebie systemu artyleryjskiego A-222 Biereg kalibru 130 mm (a już tym bardziej sprzedać go na eksport). Był to bowiem system mobilny, jednak zakładał wykorzystanie hybrydy armaty morskiej AK-130 wspomaganej specjalistycznym wozem kierowania ogniem wyposażonym w radar wykrywania celów nawodnych – ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dodatkowo po co budować wyspecjalizowane systemy dla zwalczania celów morskich, jeżeli do tego samego można po prostu wykorzystać standardową artylerię lufową będącą na wyposażeniu wojsk lądowych [https://defence24.pl/sily-zbrojne/finlandia-poszukuje-artylerii-nabrzeznej-do-zablokowania-rosjan-w-portach-analiza]. Taki sposób działania mobilnych armatohaubic był zresztą ćwiczony w wielu krajach, jednak jedynie jako opcja i mało kto zastanawiał się na poważnie, jak zwiększyć skuteczność takiego rozwiązania. Koreańczycy i Egipcjanie pokazali jednak, że określenie „mało kto” wcale nie oznacza „nikt”. Egipt zakupił bowiem partię 216 samobieżnych armatohaubic samobieżnych K9A1 Thunder oraz 51 pojazdów kierowania ogniem K11, już z na stałe wprowadzoną opcją zwalczania nawodnych celów morskich. Egipcjanie przetarli w ten sposób drogę dla dziewięciu innych krajów, które użytkują armaty K9, w tym dla Polski oraz: Australii, Estonii, Finlandii, Indii, Korei Południowej, Norwegii, Rumunii i Turcji. Co ważne przed samym podpisaniem przez Egipt kontraktu z Hanwha Aerospace, system artyleryjski K9 ze zdolnościami rozszerzonymi do działania w obronie nadbrzeżnej został faktycznie sprawdzony w Egipcie. Nie mówimy więc o rozwiązaniu na przyszłość, ale o czymś, co już działa. Dostawy pierwszych takich zestawów artyleryjskich do Egiptu mają się zacząć w pierwszej połowie przyszłego roku i zakończyć do grudnia 2028 roku. Jak podkreślają zachodni analitycy, takie dostosowanie armat K9 do nowych misji jest „strategicznym zwrotem w stronę bardziej wszechstronnych i dynamicznych rozwiązań obronnych”. Pojawiła się bowiem możliwość prowadzenia aktywnej obrony brzegowej, bez konieczności wydzielania, a już tym bardziej zakupienia oddzielnych, specjalistycznych środków bojowych. W razie zagrożenia będzie więc można korzystać z baterii wojsk lądowych, jakie mają w zasięgu wykryty obiekt nawodny (do 40 km przy standardowej amunicji). Zaletą „egipskiego” rozwiązania jest prawdopodobnie również to, że pozwala ono na jednoczesne strzelanie z kilku armat do jednego celu nawodnego. Zwiększa się w ten sposób prawdopodobieństwo trafienia, nawet w odniesieniu do obiektu szybko poruszającego się. Tym bardziej, że południowokoreańskie armatohaubice mają funkcję MRSI (Multiple Rounds Simultaneous Impact) pozwalającą na jednoczesne dostarczanie kilku pocisków do celu poprzez zmianę kątów i czasów strzału. W ten sposób dany okręt może otrzymać jednocześnie więcej trafień niż strzela do niego systemów artyleryjskich. Wystarczy tylko pamiętać, że armatohaubice K9 mogą strzelać seriami (3 pociski w ciągu 15 sekund) lub w sposób ciągły (do ośmiu pocisków na minutę przez 3 minuty). Dla Egiptu bardzo ważne było również to, że bardzo mało okrętów posiada obecnie skuteczny system obrony przed pociskami artyleryjskimi. Jeżeli więc taka jednostka pływająca będzie śledzona w systemie nadzoru morskiego, to będzie mogła być skutecznie zaatakowana natychmiast, gdy znajdzie się w zasięgu jakiegokolwiek systemu artyleryjskiego wojsk lądowych. Dla Polski ważne jest dodatkowo to, że takiego systemu obrony przed pociskami nie posiada żaden okręt rosyjski. I na to wszystko nakładają się dodatkowo: możliwość wykorzystania dużego zapasu pocisków kalibru 155 mm, jaki jest na wyposażeniu Wojsk Lądowych oraz wysoka mobilność poszczególnych armat, które po drogach utwardzonych mogą się poruszać z prędkością 67 km/h. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że egipskie rozwiązanie najprawdopodobniej polegało jedynie na odpowiednim zwiększeniu możliwości systemu kierowania ogniem K11, który już wcześniej mógł kierować strzelaniem sześciu armatohaubic K9A1 (dostarczając do nich takie informacje, jak lokalizacja celu oraz jego sposób poruszania się). Teraz wystarczy zmiany wprowadzone przez Koreańczyków do systemu egipskiego, wprowadzić do systemu kierowania ogniem wykorzystywanego przez artylerię polskich Wojsk Lądowych – w tym głównie do Topaza.