Skip to main content

Lamine Yamal został laureatem nagrody Golden Boy jako najlepszy młody piłkarz świata, licząc na triumfy z Barceloną [źródło: pilkanozna.pl]

Lamine Yamal został laureatem nagrody Golden Boy jako najlepszy młody piłkarz świata, licząc na triumfy z Barceloną [źródło: pilkanozna.pl]
Author: Leszek Orłowski
Published Date: 08 January 2025

Oryginalny tytuł: Lamine Yamal – Złoty Chłopiec z Barcelony Link do źródła: https://pilkanozna.pl/lamine-yamal-zloty-chlopiec-z-barcelony/

Ligi w Europie [https://pilkanozna.pl/kategoria/ligi-w-europie/] La Liga[https://pilkanozna.pl/kategoria/ligi-w-europie/la-liga/]08.01.2025 16:32 LAMINE YAMAL – ZŁOTY CHŁOPIEC Z BARCELONYJest dziś na świecie tylko jeden zawodnik, który może powtórzyć sukcesy drużynowe i indywidualne Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. To Lamine Yamal. Skrzydłowy Barcelony liczy sobie 17 lat i ma na razie w dorobku mistrzostwo Europy oraz niedawno otrzymany tytuł Golden Boy przyznawany najlepszemu młodemufutboliście świata. Co może mu przeszkodzić w wygraniu mundialu, Ligi Mistrzów ikilku Złotych Piłek?

Logo Twitter Logo Twitter Logo LinkedIn Logo LinkedIn Logo Facebook Logo Facebook Logo kopiowania Logo kopiowania fot. Bagu Blanco

Jest coś lekko niestosownego w pisaniu wielkich tekstów o siedemnastolatku. Talent ujawniony w tym wieku może bowiem tylko sprawiać wrażenie wielkiego, a potem się rozpłynąć i nie będzie w tym nic nienormalnego. Zrobienie z dzieciaka geniusza może go w takim wypadku mocno skrzywdzić. Wyróżnianie cech charakteru u człowieka nie do końca ukształtowanego też jest zdecydowanie przedwczesne, a grzebanie w jego życiu prywatnym, opisywanie perypetii sercowych, w czym celują tik toki, trąci emocjonalnym deficytem. Dzieci powinny bowiem dojrzewać w ciszy i spokoju, według własnego rytmu, nadzorowane przez rodziców i opiekunów w szkole i w klubie, a nie przez żarłoczne media. Powinny po prostu robić swoje, rozwijać się z daleka od ludzkich oczu i języków. Być może jednak Yamal nie czyta tego, co się o nim pisze.

A pisać trzeba. Skoro tak, to należy robić to z wyrozumiałością i czułością, jakby pisało się o własnym dziecku. Gdyż, jak wiadomo, wszystkie dzieci są nasze.

Mataro, pociąg, rozwód, piłka

Rocofonda, dzielnica, w której wychował się urodzony 13 lipca 2007 roku Yamal, znajduje się w Mataro. A Mataro to ponad stutysięczne miasto leżące 30 kilometrów od Barcelony. Co znaczą cyfry pokazywane palcami przez Yamala po strzelonych przez niego golach – 3, 0 i 1? To nic innego, jak końcówka kodu pocztowego Mataro. W ten sposób zawodnik demonstruje, że pamięta skąd się wywodzi i gdzie się wychował.

A z rodzinnego miasta zawodnika pociągiem jedzie się do katalońskiej metropolii 42 minuty, bilet kosztuje 4 euro. Te liczby doskonale znane są zarówno piłkarzowi jak i jego ojcu, który nazywa się Mounir Nasraoui i jeszcze nie skończył czterdziestki; syn grywał już w drużynie z kolegami starszymi od taty, co uważa za doświadczenie dziwne. Razem bowiem z ojcem niezliczoną liczbę razy pokonywali tę trasę, by chłopiec mógł znaleźć się w La Masii, na treningu Barcelony.

Pochodzący z Maroka tata piłkarza i mająca gwinejskie korzenie mama, Sheila Ebana, rozstali się dawno temu, gdy miał dwa lata, ale pozostają do dziś w zgodzie. Obowiązkami względem syna się podzielili. Na pana Mounira padło wożenie go na treningi. Siedmio, ośmio czy dziewięciolatek sam jeździć nie może, a tata nie miał samochodu. Pozostawał pociąg. Innym chłopcom z Mataro podróż od drzwi domu pod bramy ośrodka Barcy samochodem zajmowała godzinę. Lamine z tatą musieli wyjść trzy, cztery godziny wcześniej, bo rozkłady jazdy komunikacji publicznej nie zawsze sprzyjały. Chłopak w pociągu spał, albo się uczył. Oczywiście z piłką w plecaku.

Bo piłkę miał przy sobie zawsze. Opowiadał w jednym z nielicznych na szczęście wywiadów – dla miesięcznika „France Football”, który dał go we wrześniu na okładce jako jednego z trzydziestu graczy nominowanych do „Złotej Piłki” – że nosił ją w tornistrze do szkoły razem z książkami, wyjmował i podbijał po drodze, a na lekcjach czule spoglądał w głąb plecaka, gdyż nauczyciele niepozwalali mu jej położyć na ławce.

Neymar, ulica, La Masia, pies

Po lekcjach, jeśli miał chwilę czasu, szedł razem z kolegą do jego domu, gdyż kolega miał komputer, a on nie. Razem oglądali filmiki z Neymarem w roli głównej, gdyż on był idolem obu chłopców. – Bywało, że jeśli nie miałem treningu, to zeszło się do wieczora – wspominał Lamine. Wieczorem zaś w swoim pokoju starał się odtworzyć triki Brazylijczyka. Ale wcześniej – jesteśmy nadal w dniu wolnym od zajęć w La Masii – gdy mieszkający w sąsiedztwie 20-latkowie wrócili ze studiów czy pracy, jedenastoletni Yamal dołączał do nich na osiedlowym boisku i zaczynał mecz. – Zderzenie z każdym z nich byłoby bolesne. Musiałem wykazać się sprytem, szybkością ruchów, by ich mijać, kiwać. Po tych doświadczeniach już nikt, żaden obrońca-olbrzym w zawodowym futbolu czy gość ze znanym nazwiskiem, nie był mi straszny – mówił. To tłumaczy absolutny brak kompleksów, jaki charakteryzuje Lamine’a od początku gry w dorosłej Barcelonie. Zaś jego styl nosi cechy stylu Neymara, tyle że udoskonalonego, bardziej urozmaiconego. Yamal gra tak, jak grałby Neymar, gdyby był wychowankiem Barcy po kilku latach w La Masii. Golden Boy jasno bowiem stwierdza, że techniki i dryblingu nauczył się sam, ale umiejętność gry kolektywnej zawdzięcza wyłącznie trenerom z La Masii. – Chodzi także o kontrolowanie samego siebie, czego nie umiałem. I o podejmowanie decyzji, kiedy grasz szybko, a kiedy zwalniasz – mówi.

Innym idolem Lamine’a był Ronaldinho. – Uwielbiałem go za to, że na boisku cieszył się grą i zawsze starał się wymyśleć coś nowego – powiedział w rozmowie z „Marcą”, która też dopchała się do niego po zdobyciu tytułu Golden Boya.

Sam Yamal też stale wymyśla coś nowego. Kolejne postępy w szybkości zwodów są na przykład efektem treningów z domowym psem. – To najtrudniejszy przeciwnik jakiego w życiu spotkałem – mówi z rozbrajającą szczerością. Nie wierzycie? Jeśli ktoś ma psa, niech spróbuje się z nim pokiwać. Utrzymanie się przy piłce przez trzy sekundy, gdy atakuje ją czworonóg, jest wyczynem kosmicznym. Ciekawe, jak długo dawał radę Yamal? Treningi z pieskiem należałoby zalecić wszystkim adeptom futbolu.

Share this: