![Daniel Tschofenig niespodziewanym triumfatorem Turnieju Czterech Skoczni, wyprzedził faworyta Stefana Krafta [Źródło: Weszlo]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=960,quality=65,format=auto/2025/01/f6ceefc6-d215-4bf9-aae5-9893289df3b9.jpg)
Oryginalny tytuł: Tschofenig, czyli idealny produkt systemu. Trudną o lepszą młodą twarz skoków narciarskich Link do źródła: https://weszlo.com/2025/01/07/daniel-tschofenig-skoki-narciarskie-turniej-czterech-skoczni-sylwetka/ Sprawił, że austriaccy kibice przerabiają piosenkę Beatlesów. Wiele dał mu golf.W poprzednim sezonie skoki przestały go cieszyć, a teraz Daniel Tschofenigtrochę nieoczekiwanie wygrał Turniej Czterech Skoczni. Jest idealnym produktemaustriackiego systemu i świetnym tematem dla mediów – również ze względuna życie prywatne. Zaczął skakać dzięki Andresowi Goldbergerowi, a do pierwszejkadry trafił przy udziale obecnego trenera Polaków, Thomasa Thurnbichlera. Terazwygrał turniej, mimo że po pierwszym skoku w Oberstdorfie był przekonany,że nie ma na to szans.Tschofenig, czyli idealny produkt systemu. Trudną o lepszą młodą twarz skokównarciarskichBischofshofen, dworzec kolejowy. Godzina 22.40, kilka godzin po konkursie. Grupanieco podchmielonych austriackich kibiców nuci cały czas przyśpiewkę, bazującąna piosence Beatlesów. Ale jest jedna subtelna różnica. Zamiast: „Hey Jude”śpiewają „Hey Tschof” na cześć Daniela Tschofeniga, który wygrał TurniejCzterech Skoczni. Wygląda na to, że sportowa Austria ma nowego, 22-letniegoidola, który jednak w pierwszej chwili na skoczni w Bischofshofen nie do końcazostał zaakceptowany.W czwartym konkursie turnieju Tschofenig w pierwszej serii nieco zawiódł. Musiałatakować. Drugi skok był lepszy, ale nawet zawodnikowi nie wydawało się,że on może dać wygraną w całej imprezie. – Przed próbą Stefana myślałem,że to on będzie zwycięzcą – przyznał później Tschofenig.Najpierw nie wyprzedził go Jan Hoerl, który wylądował aż na 143. metrze,ale sędziowie – słusznie – odjęli mu sporo za styl. Pozostał Kraft,który ze względu na warunki musiał długo czekać na swój skok. Ciężko przypomniećsobie jakikolwiek konkurs o podobną stawkę, kiedy ostatni zawodnik zostałbypostawiony w tak trudnej psychicznie sytuacji. Na dole ponad 14 tysięcy rodaków,w tym rodzina Stefana. Gdyby zrobić wtedy sondaż, pewnie z 99 procent ludziorzekłoby, że zaraz obejrzymy skok na wygranie turnieju. Ale tak się nie stało.Kraft wylądował bliżej, a Tschofenig, gdy to zobaczył, w pierwszej chwilinie mógł uwierzyć. Dopiero po jakimś czasie zaczął się cieszyć. Kiedy unieśligo dwaj koledzy z kadry, Kraft pustym wzrokiem patrzył przed siebie. Trochęczasu na właściwą reakcję potrzebowali też kibice. Najpierw na skocznizapanowało milczenie – trochę jakby w teatrze odegrano świetną rolę,ale zrobiłby to nie ten aktor, który miał. Później powróciły brawa, śpiewyi wymachiwanie flagami.[https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/quality=65,format=auto/2025/01/imago_sp_0106_22230002_1057211132-1-scaled.jpg]ReklamaReklamaNiedowierzanie Daniela Tschofeniga URODZENI MISTRZOWIETschofenig to bohater niespodziewany, ale też świetny materiał na idola tłumów.Jest młody, błyskotliwy, dobrze mówi po angielsku. Świetne odnajduje sięw relacjach z mediami. Gdy na konferencji prasowej jeden ze słoweńskichdziennikarzy chciał go spytać, czy mówi po słoweńsku (Daniel urodził się bliskogranicy z tym krajem), ale pomylił się i zapytał, czy zna niemiecki, Tschofenigtylko uśmiechnął się i odpowiedział: – Kiedyś trochę mówiłem po słoweńsku,ale z niemieckim jest ciężko.Jego mama, pani Monika, w wywiadzie dla „Kronen Zeitung” przedstawiła jakiś czastemu syna jako młodego człowieka, który jest pełen luzu i nigdy nie bał sięspadania.Daniel jest też ciekawy z punktu widzenia kolorowej prasy i tabloidów, bo jegopartnerka to Alexandra Loutitt – kanadyjska skoczkini, która mimo młodego wieku(rocznik 2004, a Daniel 2002) jest brązową medalistką igrzysk z Pekinui mistrzynią świata z dużej skoczni z Planicy. Na konkurs w Bischofshofenjechała prosto z kobiecych zawodów Pucharu Świata w Villach. Zdążyła zobaczyćskok ukochanego, a później mocno go uściskać. „Born to be champions” – takąpiosenkę podłożyła do jednego ze zdjęć z Tschofenigiem w mediachspołecznościowych.Urodzeni, by być mistrzami. Od teraz na pewno pasuje.ZACZĄŁ DZIĘKI GOLDBERGEROWIDaniel od pewnego czasu jest twarzą Red Bulla. Po raz kolejny potwierdza się,że znany producent napojów energetycznych w wielu przypadkach ma czutkę,których sportowców wspierać. Na stronie Red Bulla można przeczytać ciekawy teksto początkach Daniela. Gdy wygrywał w Bischofshofen, jego skoki w stacji ORFkomentował Andreas Goldberger, znakomity skoczek sprzed lat. Co ciekawe,to właśnie „Goldi” miał duży wpływ na to, że Daniel zaczął skakać. W mediachmożna znaleźć kilkuminutowy film z zajęć w ramach programu Goldi Talent Cup.Odbyły się w 2009 roku w Karyntii, a dokładnie w Achomitz. Na nagraniu widaćsiedmioletniego Daniela, skaczącego z malutkiego obiektu.Reklama– To jeden z najważniejszych momentów mojego dzieciństwa. Gdyby nie Goldberger,pewnie w ogóle nie zostałbym skoczkiem – powiedział niedawno Tschofenig,który jako dzieciak był dość krnąbrny. Kiedy na skoczni mu nie szło, częstorzucał nartami i trenerzy musieli go w mocny sposób temperować. Może takicharakter okazywany od samego początku jest potrzebny, żeby wyrosnąć na mistrza?Ważną decyzją była też na pewno rezygnacja z gry w piłkę nożną, którą uprawiałprzez siedem lat. – Nie widziałem w futbolu dla siebie większych szans. Możeza dużo ludzi było wokół? Poza tym już wtedy byłem bardziej indywidualistą.Bałem się, że ktoś z zespołu popełni błąd i mogę przez to przegrać. W skokach,jeżeli przegrywam, to przez własne niedociągnięcia – opowiadał Tschofenigpolskim dziennikarzom podczas dnia medialnego, który odbył się w hoteluAustriaków przed konkursem w Innsbrucku.[https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/quality=65,format=auto/2025/01/sipausa_58713495-scaled.jpg]Tschofenig podnoszony przez kolegów MYŚLAŁ, ŻE TO KONIECWtedy wydawało się, że może wygrać turniej, ale to się u Daniela zmieniało.Do pierwszego konkursu w Oberstdorfie przystępował jako jeden z kandydatówdo końcowego triumfu. Miał na koncie dwa wygrane zawody Pucharu Świata, pierwszetakie triumfy w karierze, które odniósł w Wiśle i Engelbergu. Ale pierwszy skokw turnieju mu nie wyszedł, bo po pierwszej serii był dopiero siódmy. Tschofenigrozmawiał po tamtej próbie z Ingo Jensenem, oficerem prasowym Turnieju CzterechSkoczni. – Wtedy myślał, że dla niego jest już po turnieju. “Dla mnie to jużkoniec, Kraft i inni są zbyt mocni” — mówił. Był naprawdę załamany – wspominaJensen w rozmowie z serwisem PS Onet[https://przegladsportowy.onet.pl/sporty-zimowe/skoki-narciarskie/kompletnie-przygnebiony-stefan-kraft-a-jednak-bylo-go-stac-na-te-slowa/n0hvvrc].Ostatecznie w Oberstdorfie Tschofenig był trzeci. Niby wysoko, ale straciłtrochę do Krafta.Jednak w Garmisch-Partenkirchen, w Nowy Rok, to już on był najlepszy. – Jakomałe dziecko siedziałem przed telewizorem i marzyłem, by taki moment kiedyśnastąpił. To niesamowite – powiedział wtedy w jednym z wywiadów dla austriackichmediów. Polskim dziennikarzom dzień później opowie, że pamięta oglądanyw telewizji Turniej Czterech Skoczni z sezonu 2011/12, w którym, jak w tym roku,na podium stanęli trzej Austriacy, a walkę o zwycięstwo toczyli ThomasMorgenstern z Gregorem Schlierenzauerem. Daniel doda, że nigdy nie miał jakiegośjednego wielkiego idola i nawet, gdy zobaczył kiedyś na skoczni w VillachSchlierenzauera, nie miał jakiejś wielkiej potrzeby zrobienia wspólnego zdjęcia.A część kolegów się na to zdecydowała.WYGRAŁ NA „GÓRZE PRZEZNACZENIA”W Innsbrucku nastąpił kolejny zwrot akcji. Wygrał Kraft i to on ponownie zostałliderem turnieju, ale różnice między nim, a Hoerlem i Tschofenigiem byłyminimalne. Jedna jako że Stefan lubi skocznię w Bischofshofen, która znajdujesię w jego rodzinnych stronach, wydawało się bardzo prawdopodobne, że tegoprowadzenia nie odda już do końca. Tschofenig powiedział w Innsbrucku: –To niesamowite, że możemy we trzech zająć podium turnieju. Nie pamiętam, kiedyostatnim razem czołowe trio było przed ostatnim konkursem tak blisko siebie.W innej rozmowie obiekt w Bischofshofen nazwał swoją „górą przeznaczenia”.Jeden z austriackich dziennikarzy powiedział mi, że przed ostatnimi zawodamiswoje szanse na Złotego Orła Daniel oceniał w prywatnych rozmowach jakoniewielkie. W Bischofshofen w treningach i kwalifikacjach skakał najgorzejz wielkiej trójki. – Nie rozgrzałem się jeszcze, nie przyzwyczaiłem do skoczni.Ona nie do końca mi pasuje. Wszystko jest inne, przede wszystkim ten stosunkowopłaski najazd do progu – mówił austriackim mediom. A później nastąpił finał,którego mało kto się spodziewał.Słowa Tschofeniga po triumfie: – Moje skoki były tutaj pełne bólu i kłopotów,ale nagle zaczął się konkurs i wszystko kliknęło, wskoczyło w swoje miejsce.To coś fantastycznego.– Bardzo się cieszę ze zwycięstwa Daniela. To piękny przykład, pokazujący, jakdaleko może zaprowadzić cię ciężka praca i oddanie skokom w pełni – mówiłpo zakończeniu rywalizacji trener Polaków, Thomas Thurnbichler. Austriak jestjedną z osób, której Tschofenig zawdzięcza najwięcej. Daniel to klasycznyprodukt rodzimego systemu, bo choć urodził się blisko granicy ze Słoweniąi Włochami, później przeniósł się do słynnej szkoły w Stams, kształcącej młodychskoczków, której absolwentami są również znakomici trenerzy. Tam od pierwszegoroku wiele dała mu współpraca z Danielem Lacknerem. Na ostatnim roku Tschofenigazaczął również prowadzić Thurnbichler.WYMAGAJĄCY THURNBICHLER– Jest wiele rzeczy, których Thomas od ciebie chce, jest bardzo wymagający.U mnie to wypaliło, bo lubię taki styl i mi pasuje, ale wiem, że inni mieliwiele problemów. Thomas po prostu mówił mi, co powinienem zrobić, ja starałemsię do tego dostosować, a to dawało efekty. Ale czy był rygorystyczny?Nie do końca. Mogłeś wypić z nim piwo, tylko nie przywiązywał się do nikogo tak,żeby wychodzić z nim w miasto w każdy weekend. Chciał być jednak blisko nas,więc bawił się z nami, starał się być naszym towarzyszem. Jednocześnie wiedział,czego powinien wymagać na skoczni, czy gdy rozmawialiśmy np. o nawykachżywieniowych – opowiadał o współpracy z Thurnbichlerem Tschofenig w wywiadzie,udzielonym Sport.pl[https://www.sport.pl/skoki/7,65074,30439314,thurnbichler-stworzyl-potwora-teraz-bedzie-groznym-rywalem.html]w listopadzie ubiegłego roku.[https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/quality=65,format=auto/2025/01/YIB0bk7P-imago_sp_0106_22220003_1057216506-scaled.jpg]Od lewej – Hoerl, Tschofenig i Kraft Sam Thurnbichler na łamach tego samego medium opowiadał[https://www.sport.pl/skoki/7,65074,29099321,thurnbichler-tlumaczy-forme-kubackiego-wymienil-jeden-element.html],że Tschofenig wskoczył do Pucharu Świata w sezonie 2021/22, głównieprzez problemy z plecami Michaela Hayboecka. – Zrobiło się miejsce dla niegoi wykorzystał swoją szansę. Ale musiałem się o to nawalczyć. Ci młodzi zawodnicypotrzebują czasu. Daniel skakał słabo w Niżnym Tagile, potem dwukrotniezapunktował w Ruce i zbudował sobie drogę do sporych sukcesów, bo później bywałjuż i w czołówce zawodów. Ale obawiam się, że mogło nie być tak kolorowo,gdyby nie fakt, że wywalczył sobie to miejsce – dodawał Austriak.SKOKI GO NIE CIESZYŁYKariera Tschofeniga to nie jest jednak droga złotego dziecka, które z miejscazaczęło wygrywać. W sezonie 2022/23 trzy razy stawał na podium. Zajął dziewiątemiejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, został też brązowym medalistąmistrzostw świata w Planicy w drużynie. Ale ubiegły sezon miał gorszy.W Innsbrucku opowiadał nam, że skoki przestały go wtedy cieszyć, a dziennikarzepamiętają obrazek smutnego Tschofeniga, który po przeciętnych próbach odmawiałwywiadów. Latem ubiegłego roku przez dwa miesiące nie skakał z powodu kontuzjii była w jego głowie niepewność, jak zacznie ten sezon. Raczej nie zakładał,że w ścisłej czołówce, tymczasem jest najlepszym i najstabilniejszym zawodnikiemw stawce. W sezonie 2024/25 rozegrano 14 indywidualnych zawodówi aż w dziesięciu z nich Tschofenig stawał na podium. Cztery konkursy wygrał.– Masz jakąś pasję? Coś, co sprawia ci frajdę, poza skokami? – pytaligo po konkursie w Bischofshofen zagraniczni dziennikarze.Mówił o golfie. – Zacząłem w niego grać zeszłego lata i stałem się wielkim fanemtej dyscypliny. To mi pomogło radzić sobie, gdy leczyłem kontuzję – stwierdził.Austriaccy dziennikarze podkreślają, że ten sport ma pewne cechy wspólnneze skokami – fizyczne ale też związane z mentalnością.CZY WYGRAŁ NAJLEPSZY?Skoki, jak wiadomo, nawet w erze przeliczników, nie są sportem sprawiedliwym.Dlatego po epickim, ale i zaskakującym finale w Bischofshofen warto postawićpytanie: „Czy Turniej Czterech Skoczni wygrał najlepszy zawodnik tej imprezy?”.Patrząc na punkty – wiadomo, że tak, ale spoglądając szerzej? Niektórzypowiedzą, że niekoniecznie. Pytam o to Norberta Niederachera z „Kronen Zeitung”.– Wygrana Tschofeniga nie jest jakąś wielką sensacją, ale w normalnychwarunkach, gdyby nie musiał tyle czekać, prawdopodobnie najlepszy okazałby sięStefan. W skokach każdy ma mniej lub więcej szczęścia. To część tej gry. Musimyto zaakceptować. Hoerl jest wściekły, że źle lądował, Stefan może narzekać,że miał pecha. Daniel się cieszy. To jak w tej piosence: „The winner takes itall” – odpowiada dziennikarz.[https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/quality=65,format=auto/2025/01/prosto-z-austrii-jakub-radomski-300x96.png] Fot. Newspix.plWIĘCEJ O SKOKACH NA WESZŁO: * Cisza w Bischofshofen. Czy Turniej Czterech Skoczni wygrał najlepszy zawodnik? [https://weszlo.com/2025/01/06/pawel-wasek-turniej-czterech-skoczni-daniel-tschofenig-reportaz/] * Miał prowadzić Polaków, teraz mówi: “Musicie inwestować w naukę” [https://weszlo.com/2025/01/05/alexander-pointner-skoki-narciarskie-turniej-czterech-skoczni/] * Tajemnice Austriaka. “Dzięki temu skoki znowu go bawią” [https://weszlo.com/2025/01/02/daniel-tschofenig-reprezentacja-austrii-skoki-narciarskie-innsbruck/]